Translate

sobota, 23 czerwca 2018

Dywagacje przedpołudniowe



Zacznę może od podania powodu, dla którego to wszystko piszę. Całym sobą mówię, że nie mam w zamiarze ani trochę nikogo przekonywać do swoich racji. Można raczej powiedzieć, do koncepcji, jak to wszystko wygląda. To, nad czym wszyscy łamią sobie od pradziejów głowy, a co skondensować można w tych pytaniach: Co ja tu robię? Czy to ma jakiś sens? Co nastanie po śmierci? Ba, nie chcę tu nawet wykładać swoich racji, bo te mnożą się jak grzyby po deszczu, sprawiając, moim skromnym zdaniem, że to wszystko wydaje się sztuczne. Na wskroś sztuczne. Dlatego też piszę to, bo chciałbym tylko zapytać. Zapytać, czy nie uważa ktoś, że odpowiedzi na te pytania są za każdym razem subiektywne... Sądzę, że ten tekst trafi na takie grupy, jak obudzeni.pl itd. Podałem akurat tę stronę, gdyż to właśnie ją zapamiętałem. I często na nią wchodziłem i wchodzę. Z czystej jednakże ciekawości, bo dzieje się na niej to, co od dawna, można rzec, od początku w umysłach całego gatunku. W takiej oto mikroskali niemal każdego dnia ktoś pisze odpowiedzi na wymienione wyżej pytania. Daje wskazówki, tworzy system, jak należy się zachować. Niekiedy są to wręcz instrukcje. Wychodząc na szerszą skalę, to samo robią religie, sekty, ale też i wierzenia, koncepcje pojedynczych osób. Ba, być może wszystkie te koncepcje wyszły od pojedynczych osób, tylko co niektóre miały pewność, może odwagę, by zarazić nimi innych...
I tak cześć zaczęła wierzyć w Boga, w inkarnacje, w globalne zmiany. Zaczęła wierzyć w grzechy, w raje, w to, że by osiągnąć jakiś docelowy stan szczęścia, pomyślności, rozwoju duchowego, należy dążyć do tego. W innej koncepcji jeszcze do czegoś innego. W jeszcze innej do jakiejś inszej abstrakcji. Sądzę, że przeszywa to sztuczność. Od wspomnianych pradziejów, po choćby różne koncepcje głoszone teraz. Dlatego też liczę na odpowiedź, dlaczego? Czy to, co wam mówią przyjmujecie, bo wam się ta czy inna koncepcja podoba, czy po prostu sądzicie, że jest to jedyna słuszna prawda. Ktoś może teraz powiedzieć, że w życiu chodzi o miłość i odrabianie karmy. Ale, o zgrozo, katolik powie również o miłości, ale karmę potępi. Mało tego, krucjaty, tam nie będzie takiej wymyślnej zbrodni, której by nie wykonano w imię miłosierdzia.
A co najlepsze, wszyscy wyżej wymienieni mają swoje cuda. Mają dowody, że to ich koncepcja, że to ich świat to ten prawdziwy, że inne to fikcja. Być może wszystko nią jest. Być może "Według waszej wiary niech wam się stanie"...
Ale to znowu koncepcje. Teraz robię to, co ludzkość od tysięcy lat. Czyż nie lepiej odpuścić i uwierzyć w to, co się komu podoba? Ktoś powie, że to życie w fałszu. A zatem, cóż dla niego jest prawdą. W teorii śmierć. Ta ma nas wybawić od niewiedzy. Nawet opowieści ludzi po śmierci klinicznej są różne. Czyż zatem nie lepiej uwierzyć, w co się chce?
I czy będzie to ucieczka? Od czego? Od światów innych osób?
W swoim życiu, pochłonięty pasją dochodzenia do prawdy, z początku przyjmowałem to, co głosili inni. Potem sam to głosiłem. W końcu sam zacząłem tworzyć swoje wizje. Swoje światy. One mnie pochłonęły. Przejęły nade mną kontrolę. Nie chcę się nad tym rozwodzić. Macie dużo koncepcji wszędzie. Możecie w którąś uwierzyć. Czyż to nie będzie siła wyobraźni? Reinkarnacje, bogowie i wszystko. A czy to, co w wyobraźni jest fałszywe? Dowód może być w sztuce. W muzyce chociażby...
Zatem, po co się ograniczać? Mogę przecież sam stać się panem wszystkiego. Ale czy rzeczywistość mnie nie uspokoi? Mogę powiedzieć, owszem, ale po śmierci... To znowu koncepcje. Znowu nowe światy. Na to odpowiedzieli już ludzie w dziesiątkach wersji, a inni w to uwierzyli.
Wcześniej użyłem słowa- rzeczywistość. A więc, czym ona jest. Nauką? Co to ma wspólnego z wcieleniami, cudami. A jednak są dowody i na to, i na to. Wystarczy zobaczyć.
To, co piszę, jest być może chaotyczne. Być może nieskładne. Ale to tym lepiej, bo nie chcę, by ktoś od mojej grafomanii popadł w obłęd i się nad tym zastanawiał. Napiszę tylko, w co ja wierzę.
Albo nie, zostawię to dla siebie. To mój prywatny świat.
Nie będę nikogo do niego przekonywał. Niech każdy wierzy w co chce lub w co mu narzucą. Niech się zmienia, jeśli to go podniesie duchowo, niech klęczy lub się boi. To w teorii sztuczne, ale czy nie naprawdę? Dowody znajdą się na jedno i drugie.
Dlatego róbta co chceta i w ogóle wierzcie w co tam chcecie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dywagacje przedpołudniowe

Zacznę może od podania powodu, dla którego to wszystko piszę. Całym sobą mówię, że nie mam w zamiarze ani trochę nikogo przekonywać do s...